sobota, 8 listopada 2014

Nintendo Direct - listopadowe sprawozdanie

W środę,  jak wspominałem, mieliśmy do czynienia z konferencją Nintendo Direct. I tak, działo się sporo dobrego. Może i nie rozlewałem piwa z radości, ani nie biegałem nago po mieszkaniu wymachując szaleńczo łapami, ale zdarzyło się nie raz wydobyć z siebie długie i radosne 'ŁOOOOOOOOOOOO'.

Nintendo postanowiło się nie certolić i zaczęło z grubej rury - remake The Legend od Zelda: Majora's Mask.



Czemu należy się cieszyć na to wydarzenie? Bo to jedna z najlepszych i najbardziej pamiętliwych części serii, no i szansa by w końcu pograć w ową część po angielsku. Niestety, u nas oryginał z N64 są w miażdżącej większości w języku naszych zachodnich sąsiadów, za co strasznie dziękuję wszystkim cwaniakom z Allegro.



Po remake'u oczywiście możemy się spodziewać odświeżonej oprawy audiowizualnej, dobroci płynących z ekranu dotykowego i poprawy wszelkich baboli, których w oryginale było niemało.

Dla mnie obowiązek, jako posiadacza 3DS-a, zwłaszcza, że giereczka wyjdzie w doskonale prezentującej się wersji limitowanej.



Wiem, trudno jest przebić zapowiedź jakiejkolwiek Zeldy, ale na mnie równie wielkie wrażenie wywarł nowy materiał z Xenoblades Chronicles X.



Wiadomo, że ma wyjść na Wii U, rozgrywka ma przypominać tą z Xenoblades Chronicles i, co dla niektórych najważniejsze, ma być RPG z mocnym naciskiem na zabawę sieciową. Obiecywane są ogromnie przestrzenie, duża różnorodność przeciwników i ujmująca fabuła. Patrząc na materiały filmowe, odnoszę wrażenie, że będzie to taki Monster Hunter z elementami... Xenoblades. Dla mnie bomba!

A skoro już wspomniałem o Monster Hunter, to i tu Nintendo dorzuciło swoje 3 grosze. W rozszerzoną wersję "czwórki" wciśnięto kolejny element zapożyczony z wielkiego klasyka - z Mario Bros.



Od teraz fretko-ludzio-partnero-zwierzaki będzie można ubrać w stroje dwóch najsłynniejszych hydraulików świata. Ciężko powiedzieć czy to zwykła kosmetyka, czy jakiś element dający unikalne zdolności. Ot, zwierzaki w ogrodniczkach i czapkach będą naparzać wielkie dinozaury drewnianymi młotkami. Będzie niezły miszmasz.

I pozwólcie, że bąknę jeszcze o jednym tytule, o którym na śmierć zapomniałem. Code Name: S.T.E.A.M. to strategia tworzona przez ludzi od Fire Emblem i Advance Wars. Rozgrywka do bólu przypomina tą z Valkyrie Chronicles, i żeby było jasne, jest to dobra wiadomość.


Jedyne co mi trochę przeszkadza to styl graficzny całości. Niby wszystko jest na miejscu, ale cell-shade działa tutaj co najmniej dziwacznie i jakoś nie najlepiej mi się na niego patrzy. Pomijając to, jest na co czekać. W końcu ekipa odpowiedzialna za dwie niesamowite serie nie może zawieść w swojej dziedzinie. Prawda?

W bonusie macie madafakerskiego Abrahama Lincolna!



Jest jeszcze jeden tytuł, na który bardzo liczę, mimo, że nie posiadam jeszcze Wii U. Splatoon pierwszy raz przedstawiono na tegorocznym E3 i moim zdaniem rozbiło bank. Prawdziwy powiew świeżości w świecie skostniałych drużynowych strzelanek.



Okazuje się, że prócz napakowanego akcją multiplayera, przygotowywany jest też single. Ciężko powiedzieć na czym będzie polegał, czy będą to rozgrywki na arenach z botami, czy będzie to jakaś specjalnie przygotowana kampania. Wiem jednak, że całość prezentuje się niesamowicie dobrze i zabawnie. Szkoda, że wyjdzie dopiero w drugim kwartale 2015 roku. Chętnie popykałbym sobie w Splatoon w lutym.

Nintendo przedstawiło jeszcze sporo fajnego materiału. Pokazano rozgrywkę z najnowszej części przygód Kirby'ego, zaprezentowano całkiem przyjemny filmik z Captain Toad: Treasure Tracker, i oczywiście pochwalono się czego to nie potrafią figurki Amiibo. A że są to informacje, które mniej mną wstrząsnęły, to nawet nie zabierałem się za to, by je bardziej rozwinąć. Ale nie martwcie się. Środową konferencję możecie spokojnie sobie jeszcze obejrzeć, a filmik znajdziecie poniżej. Jest na co popatrzeć!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz